Pewnego dnia sprzątając łazienkę, którą użytkuję spojrzałam w okno a tam ... cóż moje oczy ujrzały? nic innego jak kolorowy duży balon. Daleko w oddali mienił się kolorami, zaintrygował mnie. Chwyciłam mój Olympus i zrobiłam zbliżenie właściwie nie potrzebnie. W oddali dostojnie szybował po niebie BALON zbliżając się coraz bardziej nad dom w którym aktualnie mieszkam.
Idąc dalej tym tropem pomyślałam sobie a może by już zacząć moje balono bombki? Właściwie czemu nie? Zbliżają się różne okazje a ręcznie wykonana rzecz chyba bardziej cieszy niż kupiona.
I się zaczęło dzierganie na szpilkach do szaszłyków.
Zbliżały się imieniny mojej fajniejszej koleżanki ( na obczyźnie), coby jej kupić? nie trafię prezentu głupio będzie.
Prezent został wydziergany, jeden jedyny egzemplarz.
Poniżej w całej swojej krasie.
tak wygląda mój fruwający balonik i pozostałe jego części wzoru,okno dachowe zdało rewelacyjnie egzamin na wieszak.
tak wygląda wykończenie, można wciągnąć białą wstążkę lub inną.
Koleżanka otrzymała ją w prezencie i nie ukrywam była mile zaskoczona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz