Witajcie,
pomału budzę się chyba z zimowego snu. Słońce jest coraz wyżej robi się też cieplej. Wczorajszy deszcz oczyścił roślinność i prawie wszystkie drzewa i krzewy wokól mojego domu w którym mieszkam pokryły się maleńkimi zielonymi listkami. Przyroda budzi się do życia a ja zabieram się za szycie.
Dzisiaj chciałam Wam pokazać co właśnie kilka dni temy skończyłam. Proste bluzki ale wygodne i uszyte z bawełny, którą kupiłam na metry w sklepie bławatnym przy Krasińskiego. Kolory wybrałam zółty i brzoskwiniowy oraz trochę pasków biało - granatowych ( ale ten materiał leżakował w moim magicznym pudle i w końcu doczekał się wykorzystania). A poniżej moje bluzeczki.
aby trochę ją urozmaicić uszyłam dwa kwiatki , które można przepinać w różne miejsca np: na rękaw lub koło szyji. Mozna je też przypiąc do innej bluzki.
ta jest zupełnie prosta, zastanawiam się czy też nie dodać do niej prostego elementu np: kokardki.
marynarski styl, prosty w kroju.
I na koniec mojego szycia coś co uszyłam jakieś 8 lat temu. Prosta można rzec klasyczna biała sukienka, nie mała czarna a mała biała. Prezentuje ją moja Jolanda która mieszka w Graz Austria. Bo koniec końców tam ta sukienka wylądowała.