niedziela, 18 września 2016

W ogrodzie.

Ogród mojej babci był zawsze dla mnie tajemnicą.
Zawsze pełen kwiatów, pięknych georginii, smukłych mieczyków ( gladioli) i innych których już nawet nazw nie pamiętam. Jako małe dziecko, zawsze ilekroć przychodziłam do babci ogród zaskakiwał mnie czymś nowym. Po przejściu furtki jak w zaczarowanym ogrodzie  rzeczywistość zmieniała barwy.
dlaczego zaczarowany? Od kiedy pamiętam od wczesnej wiosny do późnej jesieni zawsze coś w nim kwitło i pachniało lub płożyło się po grządkach i drzewach. Wczesną wiosną zakwitały przylaszczki przy furtce i wkoło domu, potem fiołki, przebiśniegi a gdzie nie gdzie nawet pokazał się krokus. Jak nie było zimy już w marcu to potrafiły pierwsze tulipany i narcyz wychylić swoje zielone łodyżki z ziemi. Babcia się wtedy śmiała do mojej mamy i mówiła że zimy to już nie będzie bo kwiaty wychodzą do słońca.
Później już co miesiąc puszczały pąki nowe rośliny i kwiaty, drzewa okrywały się kwiatami.Jabłonie pokrywały się biało różowymi kwiatami było ich tyle że kiedy kwiaty opadały wokół drzew tworzył się dywan z płatków. Teraz zawsze kiedy idę parkiem obojętnie w jakim miejscu i widzę wokół drzewa dywan z płatków zawsze się uśmiecham lub fotografuje, bo przyroda to cud, cud który trzeba utrwalić, bo nigdy nie jest taka sama.
Najbardziej lubiłam kiedy zaczynało się lato bo wówczas zakwitały floksy różowe, fioletowe, białe ich zapach było czuć już przy furtce a wieczorami się natężał. Stały piękne wysokie i dostojne tylko czasem tę dostojność wiatr poruszał. Były też georginie chyba babcia je bardzo lubiła bo co roku pojawiały się nowe odmiany i kolory. Zaś kiedy zbliżał się czerwiec i lipiec swoje piękno pokazywały mieczyki, goździki, astry. Dużo tych kwiatów było wokół domu.
Innym razem po prostu wszystko dookoła się mieniło w słońcu. To był bardzo stary ogród tylko roślinność w nim się zmieniała jedno nie zmieniało się nigdy królowały w nim po prawej stronie furtki czyli od frontu kwiaty, za domem były krzewy owocowe i drzewa z kwaśnymi jabłkami, które ja z moim rodzeństwem jedliśmy posypując solą. 
Do czego jednak zmierzam, teraz po wielu wielu latach kiedy moje hobby stało się nie jako moim relaksem. Fotografowanie przyrody sprawia mi ogromną radość i przyjemność o tym jednak napiszę kiedy indziej. 
Od kilku miesięcy moje życie toczy się w Badenii Wittenbergi i  
jako nowa osoba w otoczeniu przyglądałam się i przyglądam wszystkiemu co rośnie , pachnie, ludziom i zwierzętom tzn, kilka kotów i może jeden szczekający mały piesek.Tych ostatnich tutaj jest bardzo mało.
Za to jest bardzo dużo kwiatów różnych i warzyw są nawet winorośla i drzewa figowe. Pewnego pięknego słonecznego ranka, siedząc w ogrodzie z kubkiem gorącej kawy u znajomych uprzytomniłam sobie, że patrzę na kwiaty połyskujące w porannym słońcu.



piękne prawda.

Na malwy, słoneczniki,róże, dzwonki, georginie za siatka,krzaki porzeczek i jabłonie tak jak kiedyś jako małe dziecko.







Oczami zachwyconej małej dziewczynki którą cieszy wszystko.Do której wróciły wspomnienia dzieciństwa. Za wysokim żywopłotem u sąsiadów kwitną cały czas piękne, dostojne róże.Kolorowe,żółte, białe, czarne i różowe. To niesamowite jakie kształty potrafią przybierać kwitnące kwiaty.Siedząc na tarasie we wschodzącym słońcu poczułam odruch aby to wszystko sfotografować.
Odruchowo sięgnęłam po mój aparat fotograficzny mimo że zdjęcia dużo ładniejsze wychodzą z mojego telefonu. Zaczęłam swój taniec fotograficzny wśród kwiatów, właściwie codziennie robię zdjęcia w ogrodzie i poza nim. Zauważyłam że z wrażenia czasem nie mogę opanować drżenia rąk.To niesamowite odczucie kiedy rankiem robisz zdjęcia kwiatom które mają jeszcze rosę na płatkach i przeglądają się w słońcu. Zdjęcie po zdjęciu do oporu jak oszalała, i nagle opamiętanie już 9 trzeba zabrać się do pracy i pora wrócić do rzeczywistości.
Do ogrodu jeszcze wrócimy tylko już innego.