środa, 20 kwietnia 2016

Sukienka

Witajcie Kochani moi czytelnicy i oglądający.Miło mi gościć każdego z Was na moim maleńkim blogu. Pisanie na nim i pokazywanie rzeczy które właśnie skończyłam lub własnie wykonuję sprawia mi dużo radości. Radości, która procentuje nowymi pomysłami.
Dzisiaj chciałam Wam napisać jak powstawała moja bawełniana sukienka.
W dzisiejszych czasach właściwie ubranie można kupić wszędzie lepszej jakości lub gorszej. Z czystej bawełny lub mieszanki, kolorowe lub nijakie ale ... no właśnie to ale zawsze wywołuje u mnie mnóstwo pytań.
Pytanie numer jeden czy aby ja w tym będę się czuła dobrze? lub czy będę wyglądała dobrze? lub czy znajdę odpowiedni kolor ? Pytania, które do niczego nie prowadzą można by mnożyć tylko po co?
Jako mało dziewczynka a później nastolatka miałam możliwość podpatrywania jak szyje moja mama, co prawda wówczas nie ciągnęło mnie do szycia. Podpatrywanie doprowadziło jednak do tego iż od kilkunastu lat co jakiś czas siadam do mojej wysłużonej maszyny Łucznik i szyję. Szyję bluzki, spódniczki dla mojej wnuczki, sukienki, szyję dla siebie - BO LUBIĘ.
Tak uszyłam również sukienkę, którą poniżej Wam przedstawię.
Sukienka została uszyta z dwóch kolorów niebieskiego: granatowego i jasnego błękitu. Oba materiały to czysta 100% bawełna " trafiona" w moim ulubionym sklepie bławatnym na Żoliborzu. Materiał był tkany na okrągło co wcale nie ułatwiało mi go krojenia. Jednakoż że bardzo mi się podobał, aby go nie popsuć najpierw zrobiłam wykrój papierowy w rozmiarach 1:1. Wiem wiem ktoś powie przecież tak robi się wykroje i owszem kiedy ma się gotowe albo jest się osobą która szyje już długo. Ja mało że kopiowałam wykrój z sukienki dziecięcej to wcale nie jestem szczupakiem, tu i ówdzie już mi się uzbierało :),formę poprawiałam chyba ze trzy razy.


Forma zapożyczona ale na dziecko.
Popracowałam trochę i sukienka wyszła jak się patrzy, jestem z siebie bardzo dumna. Szyłam na zwykłej maszynie Łucznik bez owerloka ale specjalną igłą do dzianin. Poniżej zdjęcia.


jeszcze na wieszaku,


kieszenie warte uwagi bo w dwóch kolorach, od środka błękitne a na zewnątrz granatowe.



a tak wygląda kiedy kieszenie zostały schowane do środka.
Pozostało jeszcze jedno zdjęcie do zrobienia na właścicielce na pewno się tutaj znajdzie nie długo.




sobota, 16 kwietnia 2016

Sukienka a może płaszcz utkany w róże.

Witam moich czytelników i oglądaczy, dawno mnie tutaj nie było i zaniedbałam Was troszkę. Spieszę się wytłumaczyć, praca którą aktualnie wykonuję niestety wymagała ode mnie poświęcenia jej więcej uwagi stała się bardziej wymagająca, a że dodatkowo jest ona jeszcze w Niemczech więc mam nadzieję że będziecie dla mnie wyrozumiali. 
Po krótkim wyjaśnieniu śpieszę Wam opowiedzieć o czym będzie dzisiejszy post.Jak sam tytuł już wskazuje o różach, które zawsze uwielbiałam dostawać ale też i hodować. No i o ubraniu bo sukienka należy do ubrania. Wełnę kupiłam kiedyś w tzw. peweksie czyli na ciuchach. Śliczna mleczna czekolada i biel nowiutka w motkach, akryl z domieszką wełny. Wówczas nie miałam pomysłu co z niej będzie i nie pomyślałam też, że może być "gryząca".Włóczka przeleżała w domu jakieś 2 lata i któregoś wieczoru oglądając wzory swetrów stwierdziłam czemu nie zrobić z niej swetra w róże. Mam jakiegoś "fioła" na tle tych kwiatów no cóż ce la vie ( samo życie).



    Początek był taki, że wydziergałam 3/4 tyłu i stanęłam w miejscu.Coś mi nie pasowało i sama nie wiedziałam co? Moja robótka w róże przeleżała znowu w "kącie" kilka miesięcy aż w końcu nastał CZAS RÓŻ. Wiem wiem dziwnie to brzmi, sweter ? zaczął nabierać kształtu i formy. Dopiero po prawie trzech latach od momentu zakupu włóczki do momentu ukończenia pracy a i tak to jeszcze nie koniec.
Dlaczego zapytacie ? ano dlatego że sweter zamienił się w sukienkę a sukienka ostatecznie chyba będzie płaszczykiem.
Płaszczykiem w róże takim na wczesną wiosnę i wczesną jesień,kiedy jeszcze nie jest ani za mocno zimno ani za mocno ciepło.
Zobaczcie jak wygląda to moje "cudo" z przodu utkane róże a od lewej strony ani jednej wiszącej niteczki i to się nazywa - ciepło utkane ręcznie.


Robi się swetro-płaszcz :)


lewa strona, jak się mocno wpatrzymy to wzór róż nawet na lewej stronie jest widoczny.
Właściwie wszystko już zostało zrobione tylko pozszywać a ja nadal nie jestem pewna co bardziej mi się przyda? Tragedia.