sobota, 21 lutego 2015

Szarlotka.

Witam moich miłych czytelników i oglądających Czytelników. 
Dzisiaj będzie o cieście zwanym szarlotką, jabłecznikiem,  które podbiło moje podniebienie i serce w WALENTYNKI tego roku.
Jadąc na Mazury z moją wnuczką jak zwykle zatrzymałam się na obiad w Karczmie pod gołębiem w Nidzicy oraz wstapiłam do mojej szkolnej koleżanki Marioli, która mieszka wraz z rodziną pod Biskupcem w Parlezie Małej.
Dlaczego piszę o Karczmie? bo moi mili Czytelnicy po raz kolejny zjadłam tam pyszny domowy obiad a wraz z rachunkiem obie z wnusią dostałyśmy po serduszku z piernika, które na wierzchu miało lukrowany napis Kocham Cię. Obie z wnuczką byłyśmy miło zaskoczone takim prezentem. Będąc tam już któryś raz z kolei widzę jak bardzo karczma się zmienia, powstał kacik dla dzieci z zabawkami i malowankami, jest też sklepik z regionalnymi przysmakami widać, że właścicielom zależy na klientach dużych i małych. No i to co jest ważne jest tam czyściutko a panie obsługujące są uśmiechnięte. Szczerze polecam to miejsce.
Zaś co do Mariolki, po szkole średniej nasze drogi się rozeszły, każda z nas podjęła decyzję życiową i poszła w swoją stronę. Ona została w Biskupcu a ja wyjechałam ze swojego rodzinnego miasta Kętrzyna do Warszawy za pracą.
Mariola po latach odnalazła mnie na portalu Nasza Klasa i tak zaczęła się na nowo znajomość której bardzo brakowało mi przez te -dzieścia lat. Kiedy spotkałyśmy się pierwszy raz nie mogłyśmy się nagadać tyle miałyśmy sobie do opowiedzenia. Od tamtej pory minęło już 10 lat i bardzo się cieszę że znowu jest .
Odkąd pamiętam Mariola zawsze dobrze radziła sobie w kuchni i zawsze mnie czymś zaskakiwała. I tym razem też miała w domu coś pysznego - cieplutką szarlotkę. 
Zaintrygowała mnie pianka na jabłkach bo to że zrobiona była na pewno z białek wiedziałam, miała jednak smak i konsystencję ptasiego mleczka. Nie wypadało od razu pytać jak zrobiła to cudo ale kiedy zjadłam kawałek nie mogłam się oprzeć i poprosiłam o wyjaśnienie jak to zostało zrobione. Jak zwykle coś zapamiętałam coś zapomniałam więc kiedy wróciłam do siebie wykonałam "telefon do przyjaciela" po przepis no i dzisiaj możecie oglądać a i zrobić sami to pyszne ciasteczko. 


Przepis poniżej:


Składniki ciasta:
2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru pudru
2 łyżeczki ( małe) proszku do pieczenia
1 kostka margaryny
4 żółtka

Pianka
1 szklanka cukru pudru
1/3 szklanki oleju
szczypta soli
4 białka
1 budyń (surowy)

nadzienie - jabłka




Składniki ciasta łączymy i dobrze wygniatamy. Następnie dzielimy je na dwie równe części, zawijamy w folię każde oddzielnie i mrozimy. Im mocniej ciasto jest zmrożone tym łatwiej je się tarkuje  ( na tarce jarzynowej). 

Białka ubijamy razem z solą, następnie zaczynamy dodawać cukier puder cały czas ubijając pianę. Białka powinny zrobić się białe i ścisłe. Dodajemy budyń dalej ubijając a na sam koniec wlewamy już tylko olej, lekko mieszamy.




I teraz już tylko bierzemy foremkę , smarujemy ją tłuszczem i wysypujemy bułka tartą ( ja wysypuję kaszą manną jest delikatniejsza). Tarkujemy ciasto z pierwszej części, nastepnie wykładamy jabłka, na jabłka wylewamy piankę, teraz ostatnia część ciasta tarkujemy i już tylko do piekarnika.

Piekarnik nastawiłam na 180 stopni i pieczemy ok 50 minut. Dobrze jest jeśli piekarnik jest nagrzany lub podgrzany. Ciasto musi piec się wolno. 

A efekt końcowy ? zobaczcie sami.




Mariola dziękuję za super przepis i jeszcze lepsze ciasto, które jest lekkie i rozpływa się w ustach. Z każdym kęsem chce się go jeść więcej i więcej.

Ten wyrób powędrował do mojej córki i jej najbliższych.